Oriana Geber: Sekret multiwersum

Oriana Geber nie miała tyle szczęścia co Harry, Ron i Hermiona. Zamiast w towarzystwie przyjaciół, sporo czasu spędziła samotnie, oko w oko (czy też – oko w okular) z chymeią, pierwotną formą alchemii. Człowiek, który zbyt długo pozostaje oddzielony od innych osób, może oszaleć lub wpaść na naprawdę genialne pomysły. Niekiedy obie te drogi łącząCzytaj dalej „Oriana Geber: Sekret multiwersum”

Poznaj Orianę Geber

Wszystko zaczęło się od pewnej legendy, mówiącej o Thessalonike, siostrze Aleksandra Macedońskiego i żonie Kassandra, która próbowała popełnić samobójstwo. Jednak morze, do którego się rzuciła, nie przyjęło jej śmierci. Została zamieniona w pół-kobietę pół-rybę (unikam terminu syrena celowo), która do dziś tuła się między greckimi wyspami i poszukuje dawno zmarłego Aleksandra. Jak od przeklętej macedońskiejCzytaj dalej „Poznaj Orianę Geber”

Czy pisania można się nauczyć?

Historia polskich pisarek i pisarzy przyzwyczaiła nas do myślenia o autorach jako o jednostkach wybitnych, tworzących pod wpływem natchnienia, bez skreśleń czy dalszej redakcji. Ten obraz jest jednak skrajnie daleki od rzeczywistości i zaraz pokażę, dlaczego. A w wersji tl:dr odpowiadam – można, a nawet trzeba. Innej drogi nie ma. Żadne z nas nie rodziCzytaj dalej „Czy pisania można się nauczyć?”

Kolekcjoner cz. 3.

II Ciemne korytarze wiodły ich wciąż w dół. Marek zastanawiał się, jak głęboko mogą się znajdować. Bywał kilkukrotnie w udostępnianych turystom kopalniach, ale to doświadczenie nie pomagało mu w ocenie odległości. W mroku tracił poczucie czasu i przestrzeni. Jedynym jasnym punktem w tunelu było niesione przez Ululę światełko. Szli zatem wiedzeni drżącym nimbem lampy iCzytaj dalej „Kolekcjoner cz. 3.”

Kolekcjoner: cz. 2

I Marek zamrugał kilkukrotnie, ale ciemność pozostawała smoliście nieprzenikniona. Po chwili, gdy jego oczy przyzwyczaiły się już do mroku, dostrzegł krawędź ściany najbliższego budynku. Wyciągnął przed siebie drżącą rękę i macając mur ruszył przed siebie. Zimny pot oblał mu kark i ściekał teraz po łańcuszku medalionu. Chłopiec w drugiej dłoni wciąż ściskał wisior i czuł,Czytaj dalej „Kolekcjoner: cz. 2”

Kolekcjoner

Prolog Skrzypiące drzwi trąciły zawieszony nad futryną dzwonek. Marek wszedł do niewielkiego, dusznego wnętrza, wzbijając tumany kurzu, które roztańczyły się w promieniach zachodzącego słońca. Stary sprzedawca, garbiący się nad zawaloną różnymi rupieciami ladą, podniósł wzrok i uśmiechnął się, obnażając dwa złote zęby. – Powitać, powitać! – Gestem przywołał wciąż stojącego przy drzwiach chłopca. – DobryCzytaj dalej „Kolekcjoner”

Zgorzel

Nie zdążyła. Już z drogi dostrzegła słup dymu bijący z chaty cioteczki Sławy. Przecisnęła się przez ciżbę na gościńcu, głównie za pomocą zadawanych tam i owam kuksańców, i skręciła w las. Wysokie buki przesłoniły upiorny widok, ale nie na długo. Krzywda przedarła się na przesiekę prowadzącą do domku wiedźmy i pognała biegiem w stronę wciążCzytaj dalej „Zgorzel”

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie

Spooky Season trwa już od ponad miesiąca, chociaż Halloween dopiero przed nami. Dyskusja z absurdalnością argumentacji o tym, że to „szatanistyczna parodia Zaduszek”, w dalszej części tekstu. Ale korzystając z okazji zbliżającego się Święta Zmarłych, chciałbym dziś przede wszystkim skupić się na tym, kim oni dla mnie są. Spokój natury Lubię chodzić na cmentarz. ICzytaj dalej „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie”

Oko Mokoszy

Zeschłe liście zaściełały zapomniany przez ludzi cmentarz gęstym całunem. Skrzypiały pod obcasami podkutych butów Łazarza Kruka, z szelestem przelewając się przez sylwetki zapadniętych mogił ledwo widocznych w mroku nocy. Nekromanta zmierzał do rozwalonej kapliczki na środku kładowyszcza. Wyszczerbione bele niegdysiejszej świątyni sterczały ku górze niczym żebra wypatroszonego zwierzęcia. Śmierdziały podobnie – trupem, rozkładem i butwiejącymCzytaj dalej „Oko Mokoszy”

Siódme: nie kradnij

Szczyrec nie dźwignął się jeszcze z pożaru. Idąc na jarmark, Halszka wyczuwała wszechobecny swąd spalenizny i widziała dziesiątki robotników krzątających się przy odbudowie przysadzistych trzypiętrowych domów skupionych wokół rynku. Dzwony cerkiewne obwieściły południe, a kłębiący się od rana tłum zgęstniał jeszcze bardziej. W końcu był dzień targowy. Ktoś przekrzykiwał ciżbę, zachwalając swoje garnki. Kobiecy głosCzytaj dalej „Siódme: nie kradnij”