Dziś będzie mniej merytorycznie, a bardziej osobiście – pragnę bowiem bliżej przyjrzeć się temu, czym dla mnie jest pisanie oraz czym może się stać w przyszłości. Gdzie leży granica między hobby a profesją i czy w ogóle jakaś istnieje? Sprawdźmy to!
Mniej więcej rok temu pisałem, że nie potrzebuję sławy. I jak najbardziej podtrzymuję to stwierdzenie. Nie piszę po to, żeby zostać celebrytą, znanym z tego, że jest znany. Piszę, bo mam historie do opowiedzenia. Bo są w świecie rzeczy, o których warto rozmawiać, warto o nich dyskutować i krytycznie się im przyglądać, a metafora i storytelling nadają się do tego bardzo dobrze.
Na wyłączność
Marzę jednak o tym, by móc zająć się wyłącznie pisaniem oraz poszukiwaniem nowych tematów. Wiem, że przy obecnej sytuacji na rynku to raczej marzenie ściętej głowy, ale próbować warto. Chciałbym kiedyś w całości poświęcić się pisarstwu nie dlatego, by móc pojawiać się na rautach, bankietach i galach, ani by chamskim świtem wstawać do telewizji śniadaniowej i debatować przy porannej kawie na temat spadku czytelnictwa w Polsce, ale dlatego, by dawać Ci radość, pobudzać do myślenia, prowokować i wzruszać.
Jednak mimo mojego doświadczenia i wkładanych wysiłków, nie stałem się do tej pory zawodowym pisarzem, czy raczej – zawodowym autorem prozy (ostatecznie copywriting jest odmianą pisarstwa użytkowego). Wątpię, żeby to zmieniło się po wydaniu Esencji Bezkresu, która trafi do księgarń już za kilka tygodni. A mimo to wciąż piszę. Zacząłem intensywne prace nad drugą częścią przygód Oriany i Amelii Geber, walczę ramię w ramię z Krzywdą, by pokonać przeciwności losu i do końca opowiedzieć jej historię, tworzę nowe opowiadania, spotykam kolejne postaci i odwiedzam nieistniejące miejsca.
Granice tożsamości
Rodzi to we mnie pytanie, czym jest moje pisarstwo. Czy tylko (lub aż) pasją? Czy może wybraną profesją, która kiedyś zacznie przynosić mi dochody? A może czymś pomiędzy – taką fuchą na boku, chałupniczą robótką, która od czasu do czasu przyciągnie kilka złotych? Rozróżnienie na sztukę i rzemiosło pomijam, pisałem o nim niedawno tutaj, więc nie będę się powtarzać.
A co, jeśli wszystkie te odpowiedzi są prawdziwe? Znane kapitalistyczne przysłowie mówi, że pracując nad czymś, co jest naszą pasją, „nigdy nie przepracujemy ani jednego dnia”, bo to będzie przecież czysta przyjemność. Nie zgadzam się z nim na całej linii – coś, co jest pasją, może jednocześnie być ciężką orką i choć będzie niosło przyjemność, jednocześnie zaowocuje zmęczeniem, wypaleniem zawodowym czy zwykłym zniechęceniem. Z drugiej strony „treść” pracy wybranej z konieczności może przerodzić się w pasję lub przynajmniej ciekawić – wielokrotnie złapałem się na tym, że pisząc tekst dla klienta zaczynam zagłębiać się w opisy produktów czy technologii z żywym zainteresowaniem. To, że wykonujemy dany zawód, by mieć co do garnka włożyć, wcale nie musi oznaczać, że będzie wyłącznie katorgą.
Do szpiku kości
Skłaniam się ku wnioskowi, że pisarstwo jest dla mnie czymś więcej niż tylko hobby nie dlatego, że zamierzam na nim zarabiać, ale dlatego, że stanowi nieodłączny element mojej tożsamości, jeden z najważniejszych budulców mojego „ja”. Podobnie jak uprawianie konkretnej dyscypliny sportu przebudowuje ciało sportowca lub sportowczyni, wpływa na sposób poruszania się, metabolizm, nawyki czy nawet charakter, tak pisarstwo wżera się głęboko w psychikę, sposób myślenia, przetwarzania informacji czy postrzegania świata.
Zastanawiam się czy w ogóle musimy dokonywać rozróżnienia? Zdaję sobie sprawę, że współczesny świat zachodni (rynek, społeczeństwo) bardzo lubi szufladkować, zamykać ludzi i zjawiska w określonych kategoriach. Tymczasem pisarstwo jest po prostu częścią mnie. Podobnie jak rąk używam do różnych czynności, tak w różnych sytuacjach używam retoryki, narzędzi narracyjnych i krytycznego myślenia. Nie widzę sensu rozgraniczania na sicher pracy czy pasji. Obie są częścią mnie i jako takie stanowią większą całość.
Jeśli uważasz, że pasja może przynosić dochód, bez przeradzania się w „bezduszną pracę”, możesz sprawić, że tak się stanie. Kupuj książki debiutantów i mniej znanych twórców, by pokazać im, że ich pasja daje Ci radość. Jeśli kupisz także Esencję Bezkresu, będzie mi bardzo miło.
Możesz też wrzucić parę groszy do mojej wirtualnej skarbonki. To dla mnie dodatkowe zobowiązanie i znak, że podoba Ci się to, co robię. Zielony przycisk wsparcia znajdziesz pod tekstem.