Tytułowe stwierdzenie może Ci się wydać dziwne – i to mówi gość, który od miesięcy próbuje się wypromować, publikuje swoje teksty na stronie, której adres składa się z jego nazwiska, a w dodatku przy każdym wpisie domaga się komentarzy. No więc jak to jest?
Kiedy byłem małym chłopcem (hej!) i od etapu czytania „Kubusia Puchatka” przechodziłem przez „Władcę Pierścieni” do serii o wiedźminie oraz klasycznej literatury, marzyłem o tym, żeby być wielkim pisarzem. W pierwszych próbach literackich usiłowałem naśladować wielkich tego świata, mając nadzieję na to, że pewnego dnia będą się po mój autograf ustawiały kolejki.
Otwarcie szuflady
Potem nastąpił kryzys. Pisałem nadal, ale coraz lepiej rozumiałem, że rynek wydawniczy jest bezlitosny i prawdopodobnie nigdy nie uda mi się przebić. Więc zamiast tworzyć dla osiągnięcia celu, zacząłem pisać wyłącznie dla przyjemności. W końcu opanowałem narzędzia, które pozwoliły mi również zarabiać na pisaniu komercyjnym – jednak nawet najlepszy copywriting nie daje takiej satysfakcji, jak opowiadanie tych historii, które siedzą gdzieś głęboko we mnie. Nie mogłem przestać o nich myśleć, jednak coraz lepiej orientując się w polskich realiach branżowych odpuszczałem, nie widząc możliwości ich wydania.
Potrzebowałem kilku solidnych kopniaków i profesjonalnego wsparcia, żeby uwierzyć, że moje pisanie dla przyjemności może mieć jakąś przyszłość. I tak udało mi się dokończyć moją pierwszą powieść oraz założyć tę stronę. Dzięki zaistniałym okolicznościom możesz czytać te słowa, a ja mam gdzie je opublikować. Pozostaje pytanie – co dalej?
Sztuka dla sztuki?
Nie czarujmy się – o popularności nie wiem zbyt wiele z własnego doświadczenia. Jestem wdzięczny, że czytasz te słowa, ale to za mało, żeby mówić o prawdziwej popularności. Moje szczenięce marzenie o zostaniu „wielkim pisarzem” wciąż jest dość daleko. I dobrze.
Po drodze, przez te wszystkie lata zrozumiałem, że wcale nie chcę być „wielkim pisarzem”. Oczywiście popularność może być przyjemna i przydatna, ale to nie ona jest moim celem.
Czy chcę być czytany? Tak. Ale z zupełnie innego powodu.
Pisanie to ciągłe doskonalenie się. Nie ma takiego momentu w życiu, w którym twórca powinien osiąść na laurach, w kąt odrzucić notes, przestać myśleć i do śmierci żyć wyłącznie z odcinania kuponów. Uwaga – nie mówię, że nie istnieją twórcy, którzy tak robią. Istnieją, a jakże. Ale ja nie zamierzam tak funkcjonować.
Ostatecznie wciąż piszę dla przyjemności. Wciąż piszę po to, żeby porządkować myśli, żeby patrzeć na świat z różnych perspektyw, oczami moich bohaterów oraz żeby przepracowywać własne problemy. Piszę, chcąc dać Ci chwilę odpoczynku od codzienności, wywołać uśmiech, być może skłonić do refleksji. Piszę, bo opowiadanie historii jest najstarszą i prawdopodobnie najlepszą rozrywką, jaką ma człowiek.
Im więcej, tym weselej
To po co mi popularność, jeżeli nie chcę być sławny? Skoro pisanie to proces nieustannego doskonalenia się, potrzebuję Ciebie i innych Czytelników, żeby wiedzieć, jak mi idzie. Dla mnie powiększające się grono odbiorców nie jest wyznacznikiem sławy, ale głosem konstruktywnej krytyki, który pozwala mi pisać lepiej i motywuje do działania. Dlatego im więcej nas tutaj, tym lepiej, zarówno dla mojego pisania, jak i dla Twojej (Waszej) rozrywki. Wspólnie możemy tworzyć rzeczy, na które sam bym nie wpadł lub które z różnych powodów odrzuciłem, a być może właśnie Twój głos zachęci mnie do tego, żeby do nich wrócić.
Czy to znaczy, że w ogóle nie mam szans stać się sławny, albo że będę się zapierał rękami i nogami, jeśli zostanę w przyszłości uznany za popularnego pisarza? Nie mam pojęcia. Dziś wiem jedynie, że sława nie może być celem samym w sobie. Powinna być zaledwie skutkiem ubocznym naszej wspólnej zabawy z literaturą – twórczością po mojej stronie i krytyką po Twojej. I mam nadzieję, że tak pozostanie. Oby jak najdłużej.
Na koniec ogłoszenie – na Facebooku Marii Kuli co piątek pojawiają się filmy podsumowujące Szkołę Pisania Powieści. Zachęcam Cię do posłuchania innych uczestniczek i uczestnika – to przykłady naprawdę dobrej i pisanej dla przyjemności literatury. Pojawi się tam również fragment mojej powieści. Więcej w swoim czasie.
2 myśli w temacie “Nie potrzebuję sławy”