II Ciemne korytarze wiodły ich wciąż w dół. Marek zastanawiał się, jak głęboko mogą się znajdować. Bywał kilkukrotnie w udostępnianych turystom kopalniach, ale to doświadczenie nie pomagało mu w ocenie odległości. W mroku tracił poczucie czasu i przestrzeni. Jedynym jasnym punktem w tunelu było niesione przez Ululę światełko. Szli zatem wiedzeni drżącym nimbem lampy iCzytaj dalej „Kolekcjoner cz. 3.”
Category Archives: Notatki z wyobraźni
Kolekcjoner: cz. 2
I Marek zamrugał kilkukrotnie, ale ciemność pozostawała smoliście nieprzenikniona. Po chwili, gdy jego oczy przyzwyczaiły się już do mroku, dostrzegł krawędź ściany najbliższego budynku. Wyciągnął przed siebie drżącą rękę i macając mur ruszył przed siebie. Zimny pot oblał mu kark i ściekał teraz po łańcuszku medalionu. Chłopiec w drugiej dłoni wciąż ściskał wisior i czuł,Czytaj dalej „Kolekcjoner: cz. 2”
Kolekcjoner
Prolog Skrzypiące drzwi trąciły zawieszony nad futryną dzwonek. Marek wszedł do niewielkiego, dusznego wnętrza, wzbijając tumany kurzu, które roztańczyły się w promieniach zachodzącego słońca. Stary sprzedawca, garbiący się nad zawaloną różnymi rupieciami ladą, podniósł wzrok i uśmiechnął się, obnażając dwa złote zęby. – Powitać, powitać! – Gestem przywołał wciąż stojącego przy drzwiach chłopca. – DobryCzytaj dalej „Kolekcjoner”
Zgorzel
Nie zdążyła. Już z drogi dostrzegła słup dymu bijący z chaty cioteczki Sławy. Przecisnęła się przez ciżbę na gościńcu, głównie za pomocą zadawanych tam i owam kuksańców, i skręciła w las. Wysokie buki przesłoniły upiorny widok, ale nie na długo. Krzywda przedarła się na przesiekę prowadzącą do domku wiedźmy i pognała biegiem w stronę wciążCzytaj dalej „Zgorzel”
Oko Mokoszy
Zeschłe liście zaściełały zapomniany przez ludzi cmentarz gęstym całunem. Skrzypiały pod obcasami podkutych butów Łazarza Kruka, z szelestem przelewając się przez sylwetki zapadniętych mogił ledwo widocznych w mroku nocy. Nekromanta zmierzał do rozwalonej kapliczki na środku kładowyszcza. Wyszczerbione bele niegdysiejszej świątyni sterczały ku górze niczym żebra wypatroszonego zwierzęcia. Śmierdziały podobnie – trupem, rozkładem i butwiejącymCzytaj dalej „Oko Mokoszy”
Siódme: nie kradnij
Szczyrec nie dźwignął się jeszcze z pożaru. Idąc na jarmark, Halszka wyczuwała wszechobecny swąd spalenizny i widziała dziesiątki robotników krzątających się przy odbudowie przysadzistych trzypiętrowych domów skupionych wokół rynku. Dzwony cerkiewne obwieściły południe, a kłębiący się od rana tłum zgęstniał jeszcze bardziej. W końcu był dzień targowy. Ktoś przekrzykiwał ciżbę, zachwalając swoje garnki. Kobiecy głosCzytaj dalej „Siódme: nie kradnij”
Równonoc
Szabla zakreśliła w powietrzu krótki łuk i sięgnęła celu. Kapuściany głąb, rozcięty skośnie na dwie nierówne części, zsunął się z wbitego w ziemię palika i z mokrym plaśnięciem upadł w trawę. Krzywa klinga mignęła w młyńcu i zawisła przed oczami drobnej, rudowłosej dziewczyny. Odziana jedynie w przesiąkniętą potem lnianą koszulę, rozsznurowaną aż do połowy mostka,Czytaj dalej „Równonoc”
Kruk wśród ciernistych krzewów
– Dziadku, opowiedzcie jeszcze jedną! – Dziecięcy głosik przedarł się przez panujący w zadymionej izbie gwar. – Wszak słoneczko już zachodzi – wymemlał wędrowny dziad i łyknął coś z glinianego dzbana. – Mnie mus dalej ruszać, cobym na drugi koniec wioski zajść zdążył. – Opowiedzcie, dziadku, jeszcze jedną – karczmarzowa nachyliła się nad starcem. –Czytaj dalej „Kruk wśród ciernistych krzewów”
Hic sunt dracones
Caius Graculus – przezwany Kawką ze względu na nietypowe, ciemnopopielate włosy – spiął piętami swojego myszatego konika i wjechał na wzgórze. Odetchnął głęboko, aż zatrzeszczały troki jego napierśnika. Spojrzał na horyzont. Był wolny. Decyzję o ucieczce z oddziałów pomocniczych miłościwie panującego cesarza podjął lata temu i poświęcił cały ten czas na jej planowanie. Wiedział, żeCzytaj dalej „Hic sunt dracones”
Z czeluści archiwum: Klejnot Kalendoru
Od autora współcześnie Nadszedł wrzesień. Z tej okazji, w ramach rozpamiętywania czasów szkolnych, grzebałem we własnym literackim archiwum. I pozwalam sobie niniejszym na odrobinę pisarskiego ekshibicjonizmu. Przedstawiam Ci tekst, który powstał szesnaście (sic!) lat temu – jedną z pierwszych prób pisania przeze mnie fantastyki. Jak zobaczysz za chwilę, to opowiadanko jest klasycznym przykładem na to,Czytaj dalej „Z czeluści archiwum: Klejnot Kalendoru”