Piszę, więc jestem

„Po co piszesz?”; „Ludzie i tak teraz nie czytają!”; „Nie utrzymasz się z tego”; „Pisanie to zajęcie bez przyszłości” – wielokrotnie słyszałem takie stwierdzenia. Na szczęście wśród ich autorów nie ma osób mi najbliższych, ale te frazy wciąż wracają do mnie, odbijają się echem, podkopują samoocenę i dobry nastrój. A przy tym zupełnie mijają sięCzytaj dalej „Piszę, więc jestem”

Krzywda – część 4.

Osadę minęli o świcie. Znaleźli w lesie odpowiednią osłoniętą polanę, na której stała zrujnowana obecnie cerkiewka, spalona (rzecz niemal pewna) przez Pawlukowych maruderów. Halszka rozpaliła ognisko i przygotowała kuraka ukradzionego w nocy z chłopskiego obejścia, a tymczasem Kruk myszkował wśród szczątków chramu, mrucząc pod nosem. Najwyraźniej niezadowolony z rezultatu przysiadł się do towarzyszki i zatopiłCzytaj dalej „Krzywda – część 4.”

Krzywda – część 3.

Na trakcie ze Lwowa do Kijowa panował tłok. Z trudem przeciskała się między karawanami czumaków, pątnikami zmierzającymi do Ławry Pieczerskiej i drobnymi handlarzami, od których można było kupić absolutnie wszystko. Przy pierwszej nadarzającej się okazji skręciła w las. Na pustej ścieżce przeszła w galop, wtulona w końską grzywę, lawirując między nisko zwieszonymi gałęziami buków iCzytaj dalej „Krzywda – część 3.”

Krzywda – część 2.

Halszka rozsiodłała konia. Oba – wierzchowca i luzaka, uwiązała przed gankiem. Otrzepała kurz z ramion, pchnęła ciężkie dębowe drzwi do gospody i weszła w zadymiony półmrok. Stojący za szynkwasem Żyd zbladł na jej widok, ale ujrzawszy błysk monety, bez słowa protestu podał kobiecie jęczmienne piwo i w mig poleciał po półgęski, chleb i duszoną rzepę.Czytaj dalej „Krzywda – część 2.”

Krzywda – część 1.

Oczy zapiekły ją niemiłosiernie, kiedy pachołkowie wprowadzili ją do przestronnej świetlicy prosto z ciemnego korytarza. Przez łzy widziała starego mężczyznę, pochylonego nad stertą dokumentów. Chociaż nigdy wcześniej go nie spotkała, doskonale wiedziała, kim jest. I co może. – Jejmość Halszka Pluto, herbu Krzywda… – słysząc kroki i skrzypienie podłogi, książę wojewoda uniósł wzrok znad arkuszaCzytaj dalej „Krzywda – część 1.”

Leda

Lubiła przychodzić nad staw. Szczególnie długie zimowe noce spędzane nad wodą miały w sobie coś magicznego. Wówczas niezmąconą ciszę przerywało tylko ciche trzeszczenie lodu pod łapami zamieszkujących jeziorko łabędzi. Ich smukłe sylwetki bielały na tle pokrytej martwymi wierzbowymi liśćmi tafli. Łabędzie kochała od dziecka, kiedy po raz pierwszy usłyszała bajkę o księciu zaklętym w białegoCzytaj dalej „Leda”

Jak to jest być skrybą? Dobrze?

To nie jest tak, że dobrze, albo że niedobrze. Pisanie jest potrzebą – podobnie jak jedzenie, spanie, chodzenie na spacer. Kiedy w wyobraźni kotłują się myśli, pojawiają kolejne pomysły, rozkwitają alternatywne światy, trzeba dać im zaistnieć. Chcę dzielić te myśli z Tobą. Chcę dać Ci choć cień wyobrażenia o powstających w mojej głowie obrazach (aleCzytaj dalej „Jak to jest być skrybą? Dobrze?”