Mogę być waszą Janet. Fragment powieści „Esencja Bezkresu”

Fragment powieści Esencja Bezkresu, autor: Kamil Exner

Amelia przyszła następnego wieczoru. Mat przywitał ją w drzwiach i wskazał łazienkę, gdy poprosiła o możliwość umycia rąk. Epidemia wciąż trwała, i mimo że wielu ludzi przechodziło nad nią do porządku dziennego, Amy, stykająca się na co dzień z krwią i potem, miała odruch mycia rąk, gdy tylko nadarzała się ku temu okazja.

Odwiesiła czerwony ręcznik na haczyk przyklejony do drzwi łazienki i przeszła do pokoju. Mat przygotował tymczasem herbatę i wyjął biszkopty, układając je na szklanym półmisku. Podeszła do chłopaka i bezceremonialnie rozkazała:

– Rozbieraj się.

Posłusznie rozpiął koszulę, drocząc się przy tym i udając, że robi striptiz. Gdy sięgał do klamry paska od spodni, Amelia pacnęła go w potylicę. „Idiota”, wymruczała i uśmiechnęła się. Ustawiła Mata przodem do siebie, tak, aby światło lampy jak najlepiej oświetlało jego pierś i gojący się tatuaż. Zacmokała z zadowoleniem.

– Wszystkich klientów tak sprawdzasz? – Wyszczerzył się.

– Nie – odparła. – Tylko tych, którzy mają duże szanse coś spaprać. Ale tobie udało się tego nie zrobić. Jest suchy, ładnie się zasklepił. Jak ci zejdzie second skin, to smaruj maścią nagietkową, żeby się nie przesuszyło.

Pokiwał głową. Szybkim gestem wyciągnął ręce i objął dziewczynę w pasie, przyciągając ją do odsłoniętego torsu. Zaprotestowała cicho.

– Nikt cię nie uczył, że trzeba pytać o pozwolenie?

– Przepraszam – speszył się, chyba szczerze. – Wiesz, myślałem…

– Wiem. Domyślam się. – Spojrzała mu w oczy. – I pozwalam – dodała po długiej chwili ciszy, po czym pocałowała go.

Gdy smakowała ciepło jego warg i języka, w głowie zaświtała jej natrętna myśl, że Żbikowski patrzy na nią przez pryzmat Oriany. W końcu były identycznymi bliźniaczkami, więc Mat teraz rekompensuje sobie brak jednej siostry, podrywając drugą. Oczy te same, ciała podobne, podobny sposób myślenia – może chłopak nie widział różnicy? A może widział, szukał jej, jak w zabawie polegającej na porównaniu dwóch podobnych obrazków? Znajdź dziesięć różnic pomiędzy siostrami Geber. Farbowanie włosów, tatuaże, brak blizn po cięciach, liczne kolczyki w uszach, być może jakieś detale fizjonomii… Amelia oderwała się od jego ust i znów spojrzała Mateuszowi w oczy, zastanawiając się, czy powinna zadać te wszystkie pytania wprost. A jednocześnie podzielała zdanie siostry – Żbikowski może nie był klasycznie przystojny, ale był… interesujący. Coś w nim urzekało dziewczynę, wręcz podniecało.

Powiodła zimnymi palcami po krawędziach opatrunku, zjechała dłonią na żebra i objęła Mata w pasie. Wzdrygnął się nieznacznie, ale po chwili przywykł do chłodu jej dłoni. Przytulił się do niej, wtulając nos we wrzosowe pasma włosów i jakby czytając w myślach, wyszeptał jej do ucha:

– Nie martw się, Amelio Geber. Nie mylę cię z nią. Tęsknię za nią, ale dzięki temu, że jej teraz nie ma, poznałem ciebie. To całkiem szczęśliwy zbieg okoliczności.

Amy nie chciała tego zbiegu okoliczności, a jednak coraz silniej pragnęła Mateusza Żbikowskiego. Musnęła jego szyję wargami i odsunęła się, nie patrząc mu w oczy.

– Herbata stygnie, Mat.

– Ta… tak, jasne – wydukał.

Usiedli na krawędzi łóżka, tego samego (Amelia była o tym przekonana), na którym półtora miesiąca wcześniej Mat kochał się z jej siostrą-bliźniaczką. Ugryzła biszkopt i postanowiła zagrać w otwarte karty.

– Słyszałeś może o więzi bliźniąt? – Wybrała najbardziej neutralny ton głosu, na jaki ją było stać.

– Coś tam słyszałem – potwierdził zaskoczony. – Dlaczego pytasz?

– Tak się zastanawiam… Głośno myślę. Czy to, że podobasz się nam obu, jest przykładem takiej więzi, czy nie. Widzisz, czasami śnimy o tym samym, odczuwamy ból, gdy jedna z nas się zrani lub jest chora, może więc teraz też… – zamyśliła się na chwilę. – Był chyba taki przypadek, bliźniacy w Ameryce, rozdzieleni przy urodzeniu. Po latach spotkali się i się okazało, że rodziny zastępcze obu chłopcom nadały to samo imię. Gdy wyrośli, ożenili się z blondynkami, obie nazywały się Janet, czy jakoś tak. Obaj mieli podobne domy, pracowali w tej samej branży, równocześnie przeszli zawał serca.

– Pierdolisz – burknął.

– Nie no, serio. I tak sobie myślę, Mat, czy ty nie jesteś taką naszą Janet. – Uśmiechnęła się blado i łyknęła herbaty.

– Mogę być waszą Janet, jeśli chcesz – objął ją delikatnie, a ona wtuliła się w jego bark.

– Chyba… chyba chcę – wyszeptała.

Jeśli chcesz dowiedzieć się, co było dalej, przeczytaj powieść Esencja Bezkresu. Sprawdź, gdzie ją kupić, w serwisie Lubimy Czytać.

Obecnie zbieram środki na wydanie II części powieści. Jeżeli możesz mi pomóc, dorzuć kilka złotych w serwisie zrzutka.pl

Opublikowane przez Kamil Exner

Pisarz, copywriter, antropolog. Zapraszam na kamilexner.com

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: